Jestem już po rozmowie
telefonicznej.
Telefon odebrała Pani (jak się
później okazało Pani Doktor), która umówiła mnie na wstępną konsultację. Dodam,
że bezpłatną, co nie jest bez znaczenia. To miło, bo jeśli mi się nie spodoba,
przynajmniej nic nie stracę... Zobaczę na miejscu co mi powie i jak oceni moją
40-letnią twarz.
Właściwie to nie mogę się już
doczekać. Wizyta w gabinecie już jutro! Nachodzą mnie co prawda różne sprzeczne
myśli i obawy- czy będę zadowolona z efektów? Czy nie stanie mi się coś złego?
Czy to w ogóle boli? Czy będę mogła iść następnego dnia do pracy? Czy nie będę
wyglądać sztucznie i dziwacznie? Tysiące myśli kłębi się w mojej głowie, ale
staram się je od siebie oddalać, by nie zmąciły mojego dobrego nastroju i
nadziei na lepszą mnie. Jestem bardzo podekscytowana- mam tremę, jak przed
maturą. Cieszę się i jestem z siebie dumna, że wreszcie zrobiłam pierwszy krok.
Żyje się raz! Trzeba ten czas wykorzystać jak najlepiej.
Jestem już kobietą dojrzałą, a
pragnę być przede wszystkim kobietą z klasą. W galerii handlowej gdy zaczynam
oglądać ciuchy, które moja 14-letnia córka komentuje: "No nie...Mamuś! To
raczej nie dla Ciebie..."- robiąc przy tym wymowna minę.
Chcę uniknąć błędu moich
rówieśniczek, które za wszelką cenę starają się odmłodzić nie pasującymi im i
ich figurze strojami robiąc z siebie nie rzadko pośmiewisko. Takie
"dzidzie-piernik"...jakby nikt dookoła nie widział kto i co kryje się
pod tym strojem...
Może wystarczy jedynie znaleźć w
sobie zalety i starać się je podkreślić, wyeksponować.. Nic na siłę! Spódniczka
"mini" po czterdziestce pokaże jedynie cellulit i rozstępy. Narazi
mnie na śmieszność i wytykanie palcami. Muszę zatem obrać inną drogę, przyjąć
lepszą strategię działania.
Najlepsze,
co mogę w tej chwili zrobić, to zainwestować w samą siebie!
Wydaje mi się, że wiem, czego
chcę od życia, ale jednocześnie waham się czasem wyciągnąć po to rękę.
Dbam o siebie- łykam różne
suplementy. Belissę na cerę, włosy i paznokcie, Rutinoscorbin- na wzmocnienie
naczynek krwionośnych i ogólną większą odporność, Diosminę na wzmocnienie
naczynek na nogach. Kupiłam sokowirówkę i systematycznie jeżdżę na targ po 10
kilogramowe worki marchwi- wypijam 2 szklanki soku dziennie (a mój mąż kolejne
dwie...). Jest przepyszny, a cera nabiera ładniejszego, złotawego
kolorytu.
Patrząc do lusterka wyobraźnia
znów zaczyna mi pracować- a gdyby nie było tej siatki zmarszczek wokół oczu?
Gdyby czoło nie marszczyło się tak przy każdym grymasie rzeźbiąc przy tym
trwałe linie? Gdyby nie te mankamenty mogłabym się znów sobie i innym podobać.
Wyobraźnia zaczyna mi pracować. Ciekawe ile lat mogą odjąć mi te zabiegi
estetyczne? Nie mogę się doczekać- wizyta w gabinecie Pani Doktor już
jutro. Jutro wszystko się wyjaśni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz